„Wreszcie nadeszły te dni. Śnieg leży już tylko gdzieniegdzie na północnych stokach. Wieczorem przychodzi przymrozek i rano ziemia szkli się białoszarym blaskiem. Wschód jest pomarańczowozłoty(…) Po ciemnościach zimy, gdy mokra przestrzeń stawia fizyczny opór, późny marzec przynosi coś w rodzaju stanu nieważkości. Widać tak daleko, że ogranicza nas jedynie własny wzrok. Ale bez trudu można sobie wyobrazić, co jest dalej: światło, światło, światło bez granic. Aż po czarny kosmos, a może i dalej”
Andrzej Stasiuk „Kucając”, str. 116