O leczeniu współuzależnienia, psychoterapii grupowej i lęku przed jej rozpoczęciem.

Współuzależnienie,
to nie wspólne picie czy zażywanie środków psychoaktywnych lecz funkcjonowanie w związku z osobą uzależnioną, powodujące stały, silny stres, nieustanną huśtawkę emocjonalną, zaburzone poczucie bezpieczeństwa, czujność i gotowość, by kolejny raz pomóc, uratować. To także wiara w to, że jakimś magicznym sposobem” tym razem się uda„. Wstyd, poczucie krzywdy, żal i narastająca złość, potrzeba kontroli oraz wysoki poziom lęku i niespełniające się życzenie „żeby wreszcie wszystko było dobrze” stanowią o charakterystyce tego, co nazywamy współuzależnieniem.

We współuzależnieniu, pragnienie, aby przestać zaprzeczać faktom, jest równie silne, co przekonanie, że „nic się nie dzieje”, „inni mają gorzej”, lub „taki los”, czy „w naszej rodzinie tak to już jest”, przy jednoczesnym przeczuciu, że nie da się nieustannie cierpienia grzebać w niepamięci i poświęcać dla dobra utrzymania związku. Dla wielu kobiet, rozmowa o życiu z osobą uzależnioną stanowi Tabu. Szczególnie, gdy uzależnianie, czy to od hazardu, substancji psychoaktywnych, czy alkoholu, jest utrzymywane w tajemnicy przed rodziną czy przyjaciółmi. Redukcja wstydu ma działanie lecznicze, podobnie jak łączenie emocji ze sferą poznawczą czy odczarowywanie nieświadomie powtarzanych wzorców. Każda głęboko zakorzeniona postawa, zanim zostanie zmieniona, musi zostać rozpoznana i przyjęta w poczuciu odpowiedzialności.

Niejednokrotnie kobiety funkcjonujące w tego typu rodzinach czy związkach, latami pozostają w osamotnieniu i poczuciu niezrozumienia, przeżywając stałe napięcie, prowadzące w konsekwencji do psychicznego wyniszczenia.

W obszarze praktyki klinicznej, osoby doświadczające trudności, które zdają się być początkowo niemożliwe do rozwiązania, różnią się od siebie pod względem występujących objawów, poziomu intensywności afektu, tolerancji na interwencje terapeutyczne i możliwości skorzystania z nich. Terapia ma największe szanse na powodzenie, gdy dopasowana jest do indywidualnych potrzeb i trudności poszczególnych osób oraz gotowości do współpracy w poszukiwaniu rozwiązań i nadawania nowych znaczeń powtarzającym się sytuacjom.

Psychoterapia grupowa, uznana powszechnie za skuteczną metodę leczenia, byłaby zatem odpowiedzią na potrzeby pacjentów reprezentujących całe spektrum zróżnicowanych symptomów. Doświadczenie przynależności w specyficznym układzie sieci relacyjnych, emocjonalnych, interakcji i wymian zachodzących pomiędzy uczestnikami, w których fragmenty osobistych historii i doświadczeń, przeplatają się w podobieństwach i różnicach widzianych w innych, stanowią trzon zdrowienia. Silny przymus udawania i ukrywania, pogłębia społeczną izolację, wzmacniając tym samym poczucie obcości. W psychoterapii grupowej, między innymi, odkrywa się podobieństwa, dzięki czemu poziom izolacji zastaje zmniejszony, pogłębieniu ulega samoświadomość i kompetencje społeczne, również odczarowuje się powtarzające wzorce, schematy, przekazy międzypokoleniowe oraz związane z tym uwikłania psychologiczne.

Współuzależnienie to temat trudny i wstydliwy, szczególnie w kontekście tzw. dobrych rodziny (o wysokim statusie społecznym, finansowym, towarzyskim). To temat niejednokrotnie traktowany bez odpowiedniej powagi i kontekstu klinicznego. Współuzależnienie nie jest zaburzeniem psychicznym w rozumieniu międzynarodowej klasyfikacji ICD 10.

Współuzależnienie można określić, jako wyuczony lub jedyny dostępny sposób reagowania wobec sytuacji życia z osobą uzależnioną, albo inną, która funkcjonuje w sposób niszczący (również związki, w których partner stosuje przemoc psychiczną czy fizyczną, niekoniecznie nadużywając alkoholu). Z czasem funkcjonowanie w takiej relacji czy rodzinie, powoduje silne psychiczne uwikłanie oraz systematyczne utrwalanie szkodliwych wzorców reagowania i zachowania. Można mówić między innymi o destrukcyjnych mechanizmach adaptacyjnych, których zadaniem jest utrzymanie homeostazy, powodującej niekończące się pasmo cierpienia.

Jednym z najtrudniejszych etapów wychodzenia ze współuzależnienia jest praca nad zreflektowaniem faktu, dotyczącego nieświadomego i nieinicjalnego „wspomagania” uzależniania partnera, utrzymując status quo. Współuzależnienie można określić, jako coś na podobieństwo „aprobaty”, by zachowanie bliskiej osoby miało działanie inflacyjne, a jednoczenie stanowiło kotwicę, dzięki której można kontrolować sytuację. Jest to rodzaj niekończącej się gry, współuczestnictwa w celebracji powolnego wyniszczania, życia w  prywatnym piekle.

W terapii osób doświadczających współuzależnienia, czy funkcjonujących w tak zwanych „toksycznych związkach” istotną będzie praca nad stopniowym zwiększaniem regulacji afektu, co oznacza identyfikowanie i rozróżnianie emocji w momencie ich przeżywania (w trakcie terapii mogą pojawiać się sytuacje wywołujące silne dysregulacje emocjonalne). Wielu osobom wydaje się początkowo niezwykle trudnym zadaniem, odróżnienie wściekłości czy gniewu, od przykładowo – smutku. To oznaka dysocjacyjnego braku łączności ze strefą emocji. Separując myśli od uczuć, rozprasza się konflikt, zachowując jego intelektualne aspekty, przy jednoczesnym unikaniu kontaktu z zagrażającymi uczuciami.  Doświadczenie złości, przełamuje opór przeciwko jej wyrażeniu, bezpośredniemu – nie biernie-agresywnemu, jak dotąd było w zwyczaju. Emocje (…) muszą zastać rozpoznane, (jako własne) i doświadczone w ciele; ostatecznie emocje muszą uzyskać swój werbalny wyraz i zostać zorganizowane w narracyjną opowieść osoby – własną historię życia[1]

Nabywanie w procesie terapii zdolności dyferencjacji i eksploracja stanów emocjonalnych, stanowi zatem czynnik niezbędny, by uwalniać się ze współuzależnienia. Pojawiałby się również konieczny do rozważania kolejny wewnętrzny konflikt, w którym zachodzi polaryzacja, pomiędzy pragnieniem autonomii, a zależnością od tego (tej), który nazywany jest oprawcą, krzywdzicielem, sprawcą.

Charakterystyczna dla współuzależnienia jest intensywna emocjonalna fuzja, utrudniony dostęp do wewnętrznego poczucia siebie (wewnętrznego Ja), oraz spójnego poczucia tożsamości, by móc przestać realizować dręczący cykl  (muszę wiedzieć, kim jestem, jaki (jaka) jestem, czego pragnę i jakie są moje oczekiwania). Wartościową w pracy nad współuzależnieniem będzie próba nadawania znaczeń, która stanowi w ujęciu psychologii analitycznej, rodzaj zdrowego odżywiania, nie gotowego pokarmu[2] Ponadto, umiejętność tolerowania frustracji, o której wspomina Bion, stanowi niezbędny element, umożliwiający psychice rozwój i kreowanie myśli, jako środka pozwalającego na przeżycie rozczarowania, a w konsekwencji lęku, bez zaprzeczania mu.

Teorie psychoanalityczne gruntownie i długo badają nieświadome motywacje pacjenta, które są przyczyną jego trudności i niemożności sprawnego radzenia sobie w otaczającym świecie. Szczególną uwagę w procesie terapeutycznym, przywiązuje się do analizy i rozpoznawania mechanizmów obronnych, których  psychoanaliza wyróżniła kilkanaście. Jedną z ich funkcji jest zapobieżenie chaosowi i dezintegracji. Nie wszystkie są niekorzystne. Przykładem może być sublimacja, polegająca na przemieszczeniu popędów, które nie mogą być zaspokojone w zgodny z normami sposób, na taki, który będzie akceptowany społecznie. Mechanizmy obronne pełnią funkcję podobną nieco do mitów rodzinnych, które utrzymują systemową homeostazę, stojąc na straży, po to, by świat zewnętrzny nie miał zbyt jasnego obrazu rodziny.

Uświadamianie antagonizmów, przywoływanie wspomnień z plastycznym użyciem obron sprawia, że tworzy się, czy raczej dojrzewa Ego. Dzięki temu twórczemu procesowi pacjent ma szansę, by zacząć na nowo funkcjonować, w zupełnie inny niż dotychczas sposób. Bardziej satysfakcjonujący i świadomy, z możliwością nazywania tego, co jest, tu i teraz. Terapia grupowa pozwala, by w możliwie bezpieczny sposób przeżywać treści bolesne, czy frustrujące poprzez m.in. ukazywanie zależności czy nadawanie znaczeń. Doświadczenia kształtują strukturę osobowości. Aby móc uwolnić się od ograniczeń, koniecznym będzie przyjęcie postawy pozwalającej na uświadomienie przeżyć, które te ograniczenia narzuciły.  Dla Junga, celem psychoanalizy, było między innymi rozwinięcie świadomości rozumienia tych zachowań czy sytuacji, które tworzą najsilniejsze projekcje w życiu danej osoby. Psychoterapia jest wstępem i nową szansą na budowanie relacji i przeżywanie emocji bez „środków zastępczych”. Freud pisał o przekształcaniu histerycznego cierpienia w zwykłe poczucie nieszczęścia, przez co rozumiał zastępowanie nieskutecznych strategii obronnych i niedojrzałych struktur psychicznych funkcjonowania, bardziej przydatnymi.

Bagatelizowanie uczuć z obawy, że gdy raz się odezwą, nie będzie możliwości, aby sobie z nimi poradzić, niejednokrotnie jest jedynym znanym sposobem działania z przyszłości, kiedy trzeba było nie czuć, by przeżyć. U wielu ludzi przeszłość żyje w teraźniejszości, jednak z perspektywy dorosłego człowieka nie jesteśmy już ani bezradni ani bezbronni, lecz dojrzalsi, jeśli chodzi o rozumienie życia. Ugruntowanie i wzmocnienie owej dojrzałości w procesie psychoterapii, daje możliwość zastąpienia dotychczasowych, nieefektywnych czy szkodliwych sposobów reagowania i  funkcjonowania takimi, które nie będą hamowały potrzeb, pragnień czy rozwoju. Psychoterapia jest procesem długim i wymagającym, który może stanowić przyczynek do zmiany, lecz niejednokrotnie wzbudza sporo lęku, właśnie przed tą zmianą. Również wstyd utrudnia podjęcie decyzji o leczeniu, szczególnie dla osób współuzależnionych, powstrzymuje przed zaakceptowaniem diagnozy i podjęciem psychoterapii. Sama świadomość nie wystarczy, by zmienić głęboko zakorzenione postawy i wzorce. Zasadnym zadaje się być w pierwszym kroku, odbycie żałoby po stracie tego, czego zastąpić się nie da.

Zanim świadomie dokona się zmiana, każda głęboko zakorzeniona postawa musi zaistnieć i zostać rozpoznana, jako problematyczna. Życie w relacji okraszonej nieustającym napięciem – boli, ale jest znane. Kreowanie w procesie psychoterapii uzasadnionej, krytycznej postawy, tolerowanie krytyki, nadawanie znaczenia afektom, naturalnie pojawiające się porażki, ale także to, co można nazwać sukcesem, który może być do zniesienia równie trudny, jak cierpienie, wpisuje się w kontekst leczenia.

 

 

 

[1] Kalsched D; Wewnętrzny świat traumy. Archetypowe obrony Jaźni, Zysk i Ska wyd., str. 79

[2]  Z seminarium (maj 2017) Gustava Bovensiepena w szkoleniu zaawansowanym PTPJ.

 

 

 

Posted in Pisane and tagged , , , .