Nastrój panował raczej sanatoryjny i zawiedziona na pokuszenie wyobraźnia mogła odpocząć. [1]

Katarzyna Włoch Hyla

Tabu. Pomiędzy sacrum i profanum.

spiral-staircase-852699_960_720

Tabu żyje w świadomości zbiorowej. Towarzyszą mu niezmiennie cenzura i autocenzura. Trójca ma się całkiem dobrze, zważywszy na fakt, że o wielu kwestiach nie wypada czy nie wolno mówić. Konsekwencją tej stałej-niezmiennej jest ograniczona niemal do minimum zdolność osobistego i psychologicznego zrozumienia tabu. Zakaz to zakaz. Zwykle jazda „pod prąd” bywa surowo karana. Tabu karmi się tymi obostrzeniami i czasem urasta do niebotycznych rozmiarów. Wzmaga to dodatkowo potępianie u innych/obcych/ tego, co podlega ostrej osobistej ocenie i kontroli, uprzedzenia światopoglądowe, bądź jeszcze bardziej to, co jest indywidualnie nieświadome.

W Myślach nieuczesanych Stanisław Jerzy Lec, zapisał ciekawą i niepokojącą nieco myśl: mądre tabu udaje, że nic go nie może dotknąć[2]

Czy tabu może reprezentować żywy twór, organizm, który podatny jest na dotyk słowa? Rzeczywiście, wydaje się, że tabu żyje własnym życiem a właściwie żyć tabu są miliony, jakby policzyć każdego człowieka i jego cień. Każdy go ma, lecz nie każdy rozpoznaje.

Zakaz jest pojemny, zawiera w sobie wszytko to, co święte, boską iluminację, nadzwyczajność, zachwyt, takie obrazy, w które można jedynie nieśmiało i z zawstydzeniem patrzeć, upajając się niespełnioną tęsknotą wobec czegoś nieosiągalnego. Zawiera w sobie pragnienie, pierwotną potrzebę, która nie może zostać zrealizowana, gdyż objęta jest świętym nie, którego przekroczenie stanowić może o grzechu. Niewybaczalnym, jak wymówione głośno imię bezimiennego.

Zakaz jest pojemny, zawiera w sobie wszystko to, co mroczne, jakiś rodzaj ohydy, niechęć pobudzającą odrazę i wstręt. „Tego lepiej nie dotykać”, nie sprawdzać, nie nazywać. Zaraza powodująca infekcję. Jak w micie o Midasie. Czego dotknął, stawało się złotem. Do pewnego momentu jest to nawet zabawne, ale po pewnym czasie staje się przekleństwem. Król jest przeklęty. Tabu to ów stan przedmiotów, czynności i osób odosobnionych i zakazanych na skutek niebezpieczeństwa wynikającego z kontaktu z nimi. Na ogół jest lub staje się tabu przedmiot, czynność lub osoba, które mają w sobie jakąś siłę(…) albo nabywają jej w wyniku jakiegoś przełamania płaszczyzny ontologicznej[3]

Sacrum i profanum to antagoniści. I dobrze. Skrajności nie są przecież po to, żeby je człowiek w poczuciu omnipotencji próbował godzić i łączyć, lecz raczej, by je poznawał.

Tabu odgranicza od przedmiotu pożądania, niezależnie czy pokusa jest po stronie sacrum czy profanum. „I nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego„. Fragment modlitwy zawiera prośbę, a raczej błaganie, które wyraża obawę przed tak zwanym „złym” wyborem, który mógłby przerosnąć wiarę, chęci czy siłę konieczną do powstrzymania się przed złamaniem zakazu.

Jaka zatem pokusa jest tak ogromna, że trzeba zawracać się o boskie wstawiennictwo by pokusie nie ulec? Być może wypowiedziane słowa modlitwy miałyby wdzięk reprezentacji jakiegoś odszczepionego lub nieznanego (a już ocenionego) składnika osobowości. Przekraczanie tabu osobistego prowadziłoby w mroczną stronę, którą reprezentuje archetyp Cienia, wpisaną nam od urodzenia strukturalną skłonność do rzeczy przyzimnych i ciemnych[4]

Ostracyzm i ocena a także separowanie się od grzesznej demoniczności, (choć nie wiadomo, czym ona jest) zubaża ludzi o jakiś rodzaj ewentualnego wglądu i sprawia, że stają się bezbronni. Jak dzieci, które mogą jedynie słuchać strasznych baśni, a potem chowają się głęboko pod kołdrą, by drżeć ze strachu. Tylko tam, gdzie wiara i dogmat skostniały w pustej formie, co w większym stopniu dotyka wysoko cywilizowanego, stechnicyzowanego i owładniętego racjonalizmem zachodniego świata, archetyp stracił swoją magiczną moc i pozostawił ludzi chwiejnych i bezradnych, wydając ich na rozmaite krzywdy z zewnątrz i wewnątrz[5]

A może modlitewna prośba ochrony przed pokusą zastępowałaby bezpośrednie doświadczenie lęku przed poznaniem w sobie tego, co jest sacrum (cokolwiek miałoby ono znaczyć).

O ile profanum wzbudza raczej niechęć o tyle stosunek wobec sacrum jest bardziej ambiwalentny. Sacrum przyciąga i odstrasza jednocześnie. Ta sprzeczność jest natury nie tylko psychologicznej, ale także aksjologicznej, co może jeszcze bardziej utrudnić jego rozpoznawanie.

Naruszenie zakazu miało sprowadzać nieodwracalną karę ze strony sił wyższych. Cytowany wyżej fragment modlitwy byłby jak najbardziej uzasadniony, gdyby interpretować słowa w kontekście prośby o pomoc starotestamentowego Boga (miłującego i karzącego jednocześnie). Lepiej żeby ochronił przed pokusą niż za pokusę karał. Tabu pozostaje nienaruszone. Strzeże go lęk przed karą.

Czy tabu może być pomiędzy? Czy mogłoby stanowić, paradoksalnie, rodzaj pomostu między sacrum a profanum? I nie chodziłoby tu o przekraczane, czy niszczenie tabu (mostu) a raczej wejście w nie i rozpoznanie. Zróżnicowanie, co nim jest, a co nie.

10354089_718356658235050_7152287818711519820_n

Tabu jest przynależne świętemu i świeckiemu. Jedno i drugie przyodziewa się w nie. Taki łącznik-cenzor. Zakazuje zabrania, nakazuje, ogranicza do chwili, aż ktoś (analizant), zacznie się nim żywo interesować i idąc za Stanisławem Lecem, dotkać go.

Wtedy, ten, kto ma tabu, albo raczej, kogo ma tabu, odkrywa, że lubi ono wzbogacać się pytaniem „czy mogę?”

W analizie odkrywa się tabu, nazywa je, nadaje mu imię, dzięki któremu może rozpocząć się transformacja. Terapia (…) będzie procesem, który można określić mianem indywiduacji – pacjent stanie się tym, kim naprawdę jest[6] I paradoksalnie ten rodzaj odkrywania znaczenia może być twórczy, choć początkowo, obleczony w obawy. Lęk jest ubraniem tabu.

Nadanie, czy wypowiadanie imion to czynność magiczna, wymagająca wysiłku i pewnej owartości, ale i cierpliwości wobec tego, co imię zmieni. A zmienia sporo. Przecież Bóg nie posiada imienia, albo raczej ilu Bogów, tyle imion?

O magii imienia obszernie pisze Frazer, nawiązując między innymi do słów wypowiedzianych przez Izis: czyż nie mogłabym za pomocą potężnego imienia Ra stać się boginią i rządzić podobnie jak on ziemia i niebem?[7]i dalej: człowiek, który posiądzie prawdziwe imię, posiada samego boga czy człowieka, który je nosi (…). Sztuka czarowników polegała na nakłanianiu bogów do ujawniania swoich prawdziwych imion[8]

W filmie Rytuał, Anthony Hopkins, jako Ojciec Lucas Trevant zostaje opętany przez demona. Podczas egzorcyzmów jedną z podstawowych czynności jest zmuszenie ducha, by poprzez usta ofiary, w której zamieszkał wypowiedział swoje imię. Tylko to pozwoli na jego poznanie. Podobnie Le Guin, pisząca w Ziemiomorzu o bezimiennych czarownikach. Poznanie ich imion jest zaszczytem równoznacznym ze zdobyciem pełnej wiedzy na ich temat.

Być może ten, kto rozpoznaje osobiste tabu – nazywając je, przestaje mieścić się w standardach teorii psychologicznych a raczej wpada w nurt czegoś, co jest zacznie bardziej pojemne niż sama tylko teoria. Gdzie zaś logika dobiega kresu, tam kończy się nauka, lecz nie natura. Natura kwitnie nawet na obszarach nietkniętych żadną teorią[9]

Trzeba wejść, żeby wyjść. Wejść do lasu i spotkać to, co się w nim kryje, jak główna bohaterka filmu Osada. Mieszkańcy tworzą wizję zamieszkujących las potworów, wzmacniając zakaz przekraczania linii drzew. Nie można iść do lasu, nie można wejść i wrócić. Tabu jest wzmacniane nie tylko lękiem, ale także kontrolowaniem jego poziomu. Mit zbiorowy i wyobrażenie utrzymają status quo na nieustannie esencjonalnym poziomie. Ivy mimo sprzeciwu wchodzi do lasu, spotyka „potwora” i wraca. Przekracza tabu i nic nie jest już takie samo zarówno dla niej, jak i dla reszty osadników.

Wydaje się, że u podstaw zakazów stoi teoria o tym, że są konieczne. Zakaz stanowi o życiu lub śmierci, nawet, jeżeli brak temu uzasadnienia. Tabu go nie potrzebuje. Tabu wystarczy lęk. Jest tradycją, którą należy kultywować niezależnie od tego, czy jest słuszna. Istnieje zatem wewnętrzna pewność, przekonanie, że pogwałcenie zakazu sprowadzi nieszczęście.

I co ciekawe, nie rozpatruje się tego w kategoriach rozpoznania, a właśnie pogwałcenia, rodzaju nadużycia wobec niepodważalności dogmatu.

Ryzyko związane z przekroczeniem zakazu zwyczajnie się nie opłaca. Lepiej patrzeć i nie wiedzieć, słuchać i nie słyszeć, obserwować swoje pragnienia w dokonaniach innych. Niestety taka pozycja separowania się od potrzeb nie pozostanie bez narastającego wewnętrznego konfliktu: im większa restrykcja, tym silniejsze pożądanie!

Freud zwrócił na tą kwestię szczególną uwagę, pisząc, że podstawą tabu jest czynność zabroniona, do której istnieje silna skłonność w nieświadomości[10]

Zakaz byłby jak zacięty hamulec ograniczający dostęp do ludzkich pragnień, a posłuszeństwo wobec niego niejednokrotnie silniejsze niż samo pragnienie.  I tak rodzi się ambiwalencja wobec tego, czego tabu dotyczy. Pragnienia nie znikają nawet wtedy, gdy decydujemy, że o nich zapominamy. To jak kreacja wyobrażeń wokół zakazanego, która dzięki nieustannej pielęgnacji, nawarstwia się, rozrasta, plącze. I wtedy coś zostaje zagubione i rozszczepione. Urasta do rangi demona, a Nieświadomość nie jest demonicznym potworem, lecz istotą naturalną (…). Niebezpieczna staje się dopiero wtedy, gdy nasze świadome nastawienie wobec niej jest beznadziejnie błędne. Im silniej wypieramy treści nieświadome, tym bardziej wzrasta niebezpieczeństwo grożące nam ze strony nieświadomości, (…) gdy pacjent zaczyna asymilować treści nieświadome, niebezpieczeństwo to maleje (…) ustaje zjawisko rozszczepienia osobowości, wywołujące stany lękowe rozdzielenie dziennej i nocnej strony psyche[11]

I te rozpaczliwe niejednokrotnie słowa, tych, którzy szukają: Chcę to zrobić, bardzo pragnę, ale nie mogę, chcę o tym zapomnieć, ale też nie mogę…wskazują wyraźnie na powyższe rozdzielenie czegoś od czegoś, kogoś od kogoś czy kogoś od czegoś. Czy zatem nazwanie tabu nie byłoby obowiązkiem wobec samego siebie, wyrazem troski raczej niż inwazji, by nieświadome mogło się opowiedzieć, wyrazić i zrealizować. Nie jest to łatwe zadanie, prawda, którą uzyskujemy z nieświadomości często jest gorzka. Przełykamy ja niczym gorzką pigułkę, bo zawiera oczywisty krytycyzm naszych postaw, a to jest zawsze trudnym doświadczeniem[12] Doświadczeniem, które ma niewiele wspólnego z ofertą rozwojową ukierunkowaną tylko na sukces, osiągnięcia, czy tzw. pozytywne myślenie. To raczej przeciwbiegun – gorzka i cyniczna empiria radości.

Pomiędzy tabu.

Pomiędzy idzie Ewa. Zrywa jabłko i dzieli się nim z Adamem. Staje się personifikacją przekroczenia tabu pomiędzy sacrum i profanum. Ale wie Bóg, że któregokolwiek dnia z niego jeść będziecie otworzą się oczy wasze a będziecie, jako bogowie, znający dobre i złe. Widząc tedy niewiasta, iż dobre było drzewo ku jedzeniu; a iż było wdzięczne na wejrzeniu, a pożądliwe drzewo dla nabycia umiejętności (…)[13]. Ewa kosztuje nowego smaku, poznaje dobre i złe, poznaje Boga w sobie, bo tylko On wie, że dobre i złe są nierozłączne. Różne i nierozłączne. Tacy kochający się przeciwnicy. Ewa pożąda umiejętności, pewnie również wiedzy i rozumienia, bo jest to przynależne ludziom. Tak jak przynależne ludziom jest badanie przyczyn zakazów i światów, które są za nimi.

Pomiędzy idzie Inanna. Ta, która nie chce celebracji i zamiast bogato zdobionych szat bosa zstępuje do grobowca wieszając na haku swoje ciało.

Pomiędzy idzie Hypatia, ta, która kocha liczby i rozmyślania. I nie dokonuje rozdzielnia pomiędzy tymi, którzy na wiedzę zasługują i tymi, którym dostęp do niej „powinien” zostać odebrany. (Gdyby spróbować historię Hypatii zrozumieć bardziej indywidualnie, pojawiłoby się pytanie, ile razy wewnątrz nas dokonuje się kamienowanie czegoś, co nie miało szansy nawet wzrosnąć).

293663f56f8febf7f3ae4294537bfa6f

Pomiędzy idzie Inanna. Ta, która nie chce celebracji i zamiast bogato zdobionych szat bosa zstępuje do grobowca wieszając na haku swoje ciało.

Ciekawość prowadzi do tego punktu wewnątrz i ciekawość wodzi na pokuszenie, by sprawdzić, co jest za tabu. Dziwne może wydawać się to nowe miejsce, z którego wszystko wygląda inaczej i nic nie jest tak oczywistym jak się początkowo wydawało.

Pomiędzy idzie święta Kummernis, pozostająca na długo w myśli. Kobieta z brodą przybita do krzyża. One nazywają, rozpoznają i przekraczają zakaz. Zwiedzają sacrum i profanum, kosztują smaków ze wszystkimi konsekwencjami tego dokonania.

Tabu pobudza ciekawość. Może być rodzajem pomostu między rozszczepieniami a jego poznawanie opowiadaniem o budowaniu własnej tożsamości. Trochę tak jak w Złotym kompasie, Ziemomorzu czy Mrocznej wieży. Bohater musi najpierw skonfrontować się z osobistym mitem, chcąc, nie chcąc – poznać go i co najtrudniejsze, opowiedzieć się w nim. Potem nazwać, to, co bez imienia i iść. Podróż jest wymagająca a wybór zawsze należy do głównego bohatera.

Każdy przecież początek

To tylko ciąg dalszy,

A księga zdarzeń

Zawsze otwarta w połowie[14]

Literatura:

[1] Stasiuk A, Jadąc do Babadag, s.63

[2] Lec S, Myśli Nieuczesane, s. 123

[3] Eliade M, Traktat o historii religii, str. 32-33

[4] Jacobi J, Psychologia C.G. Junga, s. 151

[5] Tamże, s. 73

[6] Jung, Praktyka psychoterapii, s. 19

[7] Frazer, Złota gałąź, s. 229

[8] Tamże, s. 231

[9] Jung, Praktyka psychoterapii, s. 341

[10] Freud, Tabu i totem, str. 41

[11] Jung, Praktyka psychoterapii, str. 196

[12] Von Franz, Psychologia i alchemia. Wprowadzenie do symboliki i psychologii, s. 129

[13] 1 Mojżeszowa 3,1

[14] Szymborska W, Miłość od pierwszego wejrzenia

 


Katarzyna Włoch Hyla

Archetyp bogini w mitologii.

9aba4bb5b224ce182f8409812d0f83af

Mit jest bardziej zindywidualizowany i wyraża życie dokładniej niż nauka, która posługuje się pojęciami średniej, zbyt ogólnikowymi, by mogły podołać subiektywności i różnorodności pojedynczego życia.                                     

C.G.Jung. Wspomnienia, sny, myśli.

Wyobraźnia ma znaczący związek w rozumieniu rozwoju psychiki. Wiedza jest ograniczona, natomiast wyobraźnią można objąć cały świat, jak mówił i czego dokonywał nieprzerwanie Einstein. Mit (gr. Mythos – słowo) może rozbudzać wyobraźnię, gdyż między innymi pozwala zrozumieć nieświadomość i w procesie indywidualnego rozwoju doświadczyć jej bogactwa, również tego, wywodzącego się ze strefy Cienia. Według, Junga i Hillmana rozumienie i kreowanie siebie bez wyobraźni i mitu, zarówno w obszarze jednostki jak i kultury, nie byłoby możliwe. Ponadto, jak twierdzi Hillman, mity odnoszą się do zjawisk, które są poza obszarem zainteresowań psychologii, chociażby z tego powodu, że interpretacja mitu wymyka się klasycznym narzędziom. Nie mieści się w nich, gdyż jest pewnego rodzaju perspektywą, dzięki której można „zwiedzać” psychikę, niekoniecznie dosłownie, raczej metaforycznie.

Pomiędzy nieświadomością a rozumieniem wzorców, na których osadza się psychika, mit stanowi pomost, dzięki któremu, „coś” chce się wydobyć, narodzić, wykreować w nowej, nieznanej odsłonie. Zawarte w mitach symbole i obrazy mają znaczenie zarówno edukacyjne jak i lecznicze. „Jeżeli archetyp przywdzieje odpowiednie symbole, to wprowadzi podmiot w stan wzruszenia lub wstrząsu, którego następstwa mogą być nieprzewidywalne” J.Jacobi. Symbol wyprzedza zarówno myśl jak i słowo, jego znaczenie wyłania się w procesie amplifikacji, doświadczenia i sposobu przeżywania go, indywidualnego odnalezienia jego znaczenia, co w konsekwencji prowadzić może do wyzwalania się umysłu z ograniczeń i stawania się tym, kim Ja nie jest. Indywidualna praca nad rozpoznaniem znaczenia archetypicznych postaci, podczas np. psychoterapii czy analizy stanowić może wyraz rozpoczynającego się procesu indywiduacji.

Każdy archetyp zawiera w sobie immanentnie mroczną stronę. Z łatwością dokonuje się oceny treści ze strefy Cienia, jako negatywnych, zapominając tym samym, że mrok zawiera w sobie światło, światło zaś mrok („Klejnoty są także w piekle.” Jung) Chodzi raczej o rozpoznanie owej dwubiegunowości praobrazu i adaptację, pomieszczanie obu stron archetypu, po to, by nie pozostawać w jego władaniu. Empiria, ponowne złączenie, zmieniana nieodwracalnie sposób widzenia świata, natury rzeczy i ludzi. Można by zaryzykować twierdzenie, że wywraca wszytko do góry nogami.

Bohater, zanim dokonał w sobie  przemiany, wyruszał w podróż. Błądził, niejednokrotnie po omacku, szukając drogi i celu podróży, choć jej kres, paradoksalnie okazywał się nowym początkiem, jak w poemacie R. Browninga „Sir Roland pod Mroczą Wieżą stanął”.

Przed nadejściem religii patriarchalnych Wielka Bogini Matka, Dawczyni Wszelkiego Życia i Śmierci była wszechmocna. Najazdy Indoeuropejczyków na Starą Europę zaczęły się około 4500 r. p.n.e. i trwały do 2400 r p.n.e. W tym czasie Wielka Bogini została zniszczona i spacyfikowana, a jej atrybuty władzy odebrane i oddane męskim bóstwom. Pramatka została rozszczepiona na pomniejsze boginie: Atenę, Herę, Gaję, Artemidę, których ojczyzną stała się na długi czas mityczna Kreta. Pacyfikacja rozpoczęta przez najeźdźców była systematycznie kontynuowana w religiach judeochrześcijańskich i islamie. Merlin Ston pisze: „Możemy się zastanawiać, w jakim stopniu stłumienie kobiecych rytuałów było stłumieniem praw kobiet….”

Na życie i sposób funkcjonowania w świecie wpływają nie tylko czynniki zewnętrzne, społeczno-kulturowe role czy stereotypy, lecz przede wszystkim siły wewnętrzne. Wzorce te można rozpoznać w postaciach mitologicznych Bogiń, które w ludzkiej wyobraźni obecne są od ponad 3000 tysięcy lat i które można przedstawiać przykładowo, jako Herę, Atenę czy Persefonę. W perspektywie jungowskiej, te potężne wewnętrzne energie, to Archetypy (nazywane również przez Junga „organami duszy”).

Śnimy nostalgiczny sen o przeszłości. To wspólne śnienie z prastarym, kobiecym Bóstwem, pełne jest tęsknoty za tym, kim możemy się stać. Historie mitologicznych Bogiń mogą być początkiem procesu stawania się tym, co nie jest Ja. Archetyp stanowi praźródło ludzkich doświadczeń tkwiących w nieświadomości a jednocześnie bogactwo zasobów.

W mitologii sumeryjskiej Królowa Krainy Zmarłych, utożsamiana z Lilith. Relif z 1800-1750 p.n.e. 

Poznając poszczególne Boginie zwiększamy samoświadomość i zdolność widzenia, rozumienia siebie w zacznie szerszym kontekście niż dotychczas. Uczymy się rozpoznawać instynkty, umiejętności, przywileje czy ograniczenia.

W znacznym uproszczeniu, można by ów proces rozpisać na pomniejsze: gdy kobieta, która dotąd była ofiarą życia zdominowanego przez cierpienie (Demeter) zaczyna dokonywać transformacji (Kora) – to jest to etap przełomowy. Rozpoczęcie afirmacji siebie to zaiste bohaterstwo. Bohaterka podejmuje ryzyko związane z wyborem (Atena). Ponosi tym samym prawdziwy koszt, gdyż rezygnuje z czegoś, co było, by zyskać coś nowego (Persefona).

Artemida, Hestia i Atena reprezentują aspekt psychiki, który jest niezależny, aktywny i leży poza potrzebą bycia w relacji. Nazywane są przez Jean Bolen Boginie Dziewicze. Symbolizują część kobiecej psychiki, która nie może być zdominowana przez mężczyzn, nietknięta i niepokalana, zarówno w kontekście emocji jak i w sferze cielesności. Kontakt z tymi Boginiami wskazuje, że kobieta nie potrzebuje mężczyzny, jako tego, który nadaje jej wartość. Jest pełnowartościowa sama w sobie i sama dla siebie. Hera, Demeter i Persefona są narażone na zranienie, krzywdę i niesprawiedliwość. Kobiety podobne do nich, widzą sens życia w pełnieniu tradycyjnych ról matek, córek i żon. Nastawione są przede wszystkim na relacje i związki z innymi. To na nich budują sens życia, spełnienie i swoją wartość. W mitach były gwałcone, porywane, zdradzane i upokarzane. Zawsze występowały, jako ofiary intryg. Charakterystyczną potrzebą tych archetypów są: Hera – posiadanie partnera, Demeter – troska o kogoś, Persefona – zależność. Na poczucie bezsilności, każda reaguje w charakterystyczny sposób: Hera –wściekłością i zemstą, Demeter i Persefona- depresją.

Boginie dziewicze skupiają uwagę tylko na sobie, dla podatnych na zranienie liczą się inni, Afrodyta jest inna. Skupiona na sobie i jednocześnie  otwarta na to, co dzieje się na zewnątrz. Jest wiedźmą, która daje posągom życie, jak w micie o Pigmalionie.

Każda z powyższych Bogiń posiada mroczną stronę. Każda w swoim cieniu kryje Lilith, Kali czy Hekate. Każda z nich posiada naturalnie przypisaną ludziom skłonność do rzeczy przyziemnych i mrocznych.

Życiu potrzeba różnorodności, wielowymiarowości, barw. Potrzeba aniołów i demonów, raju i piekła, mroku i światła, jakkolwiek irracjonalne wydawać by się to mogło. Jakkolwiek nielogiczne i niepasujące do skostniałego współczesnego porządku rzeczy, w którym wszystko jest oczywiste, logiczne i racjonalne. Zgodne z etykietką: „to jest dobre” a „ to jest złe”, „on jest winny” a „on jest niewinny”. Pozbawia to człowieka możliwości błądzenia i poszukiwań, okrada go z potrzeby zadawania pytań i wreszcie ogałaca z indywidualności i odmienności, powodując, że wszystko staje się jednobarwne i płaskie. Nie ma wtedy możliwości wyboru, by godnie wejść do Labiryntu i spotkać Minotaura. Symbolu zostaje ujednolicony. Staje się znakiem poddawanym słownikowej interpretacji. Nie ma procesu alchemicznego, gdyż wszystko zostało wyjaśnione i nazwane a tajemnica została zdemitologizowana.

Jungowskie prowadzenie Duszy w drodze analizy ma osadzić człowieka w silnym nurcie życia i doprowadzić do stanu, w którym ponownie zostanie połączona jasna strona świadomości z ciemną stroną nieświadomości, o czym wspomina J. Jacobi.

Wężowa Bogini. W drodze wewnętrznego rozpoznawania można spotkać  Węża – zwierzę lunarne, związane ściśle z symboliką kobiecą. Posiada on niekończącą się zdolność odradzania poprzez zrzucanie skóry. To symbol wielowymiarowej płodności Wielkiej Bogini Matki, co może wyjaśniać jego występowanie zarówno w ikonografii, rytach czy przypowieściach związanych z tym Bóstwem. Byłoby uproszczeniem rozumienie związku Kobieta-Wąż w kontekście samego tylko erotyzmu i symboliki seksualnej. Znaczenie jest szersze i dotyczy przede wszystkim regeneracji, zmiany i transformacji.

Archetyp Lilith ściśle wiąże się z symboliką lunarną i Wężem. Wiele malowideł przedstawiających kuszenie Adama i Ewy, przedstawia węża z głową kobiety, bądź z kobiecym tułowiem. Biblijna Ewa pewnej nocy zobaczyła we śnie Lilith. Ta patrzyła na nią z uwagą, skupieniem i w milczeniu…wtedy Ewa po raz pierwszy w życiu zobaczyła swoje odbicie w Jej oczach. Od tej pory już nic nie było jak wcześniej. Początkowo nie rozumiała odczuwanej tęsknoty za swą Praprzodkinią. Minie sporu czasu zanim odbędzie się spotkanie, na które Ewa będzie gotowa. Kogo zatem współczesna Ewa spotka w Lilith, dla której raj był więzieniem i jakiemu rodzajowi doświadczenia da to początek? Lilith (Czarny Księżyc) może symbolizować coś, co leży po za progiem świadomości, jest grzeszne i wzbudza lęki oraz niepewność. Może być symbolem trudnej do zwerbalizowania pratęsknoty, której w pewnych momentach życia wszyscy doświadczamy.

W Księdze Rodzaju Wąż kusi do zerwania owocu z Drzewa Poznania Dobra i Zła. Od tej pory Kobieta i Wąż stają się symbolem zdrady, ale jednocześnie personifikacją przekraczania tabu pomiędzy sferą sacrum a profanum.

meduzaNa wielu posągach w szaty Hery są wplatane Węże, oplatają również Atenę. Odnaleziona na Kecie figurka sprzed 4 tysięcy lat przedstawia Boginię z obnażonymi piersiami i rozłożonymi rękoma, w których trzyma Węże. Również jeden z obrazów przedstawia Demeter trzymającą pszenicę, kwiat i Węże. Znane są wyobrażenia innych Bogiń śródziemnomorskich z Wężem w ręku jak Artemis, Hekate czy Persefona.

Wąż zwinięty u podstawy kręgosłupa wyraża budzącą się Kundalini. Według tradycji hinduskiej jej przebudzenie równoznaczne jest z oświeceniem. Kundalini związana jest z licznymi archetypami religijnymi i kulturowymi, o których pisze m.in. C.G. Jung w „Psychologii Kundalini-Jogi”, gdzie określa proces polegający na tym, że coś budzi się w Psyche i rozwija samo z siebie, jako analogię do procesu rozwoju Kundalini poprzez poszczególne ćakry. Ponadto Jung interpretował Kundalini jako Animę, między innymi w słowach „Mam wewnętrzną kobietę w sobie”. Hauer z kolei, jako formę siły kobiecej, która jest czystą wiedzą i potencjałem poznania.

Także staroegipskie Boginie nosiły symbol Węża w miejscu trzeciego oka, by podkreślić swój status. Według niektórych podań z Europy Środkowej, osoba pochowana z puklem włosów kobiety znajdującej się pod wpływem księżyca, czyli w czasie trwania miesiączki, zamienia się w Węża, podobnie jak włosy czarownic. Czasami w spotkaniu Kobiety z Wężem dochodzi do swoistej, dosłownej lub alegorycznej przemiany, a w zasadzie do połączenia skrajności w jedną postać, jak w przypadku Echidny czy Wężowej Bogini.

Echidna_-_Furia_alata_(6795077537)Echidna – potwór z mitologii greckiej przedstawiany jednocześnie, jako młoda, piękna kobieta w połowie będąca cętkowanym wężem, żywiącym się krwią i mięsem. Matka Cerbera, Chimery i Meduzy. Hezjod pisze o Echidnie: „Stwór, niepokonany, ogromny niepodobny ni ludziom, ni nieśmiertelnym bogom, w grocie wydrążonej – boska gwałtowna Echidna. Wpół bystrooka dziewczyna młoda, o pięknych policzkach, wpół ogromny wąż, wielki i potężny, w cętki, okrutny– w głębinach ziemi przeświętej”

 

Wężowa Bogini. Polichromia popularna w greckich świątyniach, z końca okresu minojskiego, ok. 1600 p.n.e. Przedstawia Boginię z wnętrza skarbca pałacu w Knossos, sprawiającą wrażenie zstępującej z niebios. Wzrok przykuwają odsłonięte piersi i władcze, wyrażające siłę rysy twarzy. W mocnym uścisku trzyma Węże symbolizujące transformacje, będące  także symbolem chaosu i zaświatów. Co ciekawe, sama postać może stwarzać wrażenie raczej spójnej i jednolitej pomimo przeciwieństw, które w sobie zawiera. Na jej głowie siedzi ptak, prawdopodobnie gołąb, który od prawieków jest symbolem miłości i macierzyństwa, przypisywany m.in., Afrodycie i Izydzie. Wężowa Bogini z tej polichromii mogłaby uosabiać zintegrowanie przeciwieństw

Pozwolić, by serce wybrało drogę

Refleksja nad znaczeniem mitycznych postaci dla współczesnych kobiet może stanowić a raczej stwarzać nowe wzorce identyfikacji integrujące wszystkie charakterystyczne dla Bogiń cechy. Zarówno te, które społecznie i kulturowo są akceptowane, jak i te, które budzą grozę, odrazę czy obrzydzenie. Spotkanie z Boginiami czy innymi żeńskimi Bóstwami może stawać się wielopłaszczyznowym motywem kierującym uwagę w Ciemną Stronę Duszy. Mroczny aspekt może zostać rozpoznany w Eryniach, nazywanych Boską Triadą a personifikujących wypierane treści bądź wyrzuty sumienia po złamaniu tabu czy winę po dopuszczeniu się zdrady.  To wzór morderczych instynktów, zawiści, gniewu, kary i zemsty. Owe trzy postaci są całkowitym przeciwieństwem Trójcy Świętej oraz cech, które uosabia.

Antynomiczność obu biegunów czy raczej postaw, rozszczepiana jest nieustannie, jako reprezentacja tego, co dobre, uczciwe i godne oraz tego, co złe. Taka postawa końcowa jest pozbawiona „czegoś”… jednak mimo bezrefleksyjności wprowadzać może pewien niezrozumiały nieład, świadczący o tym, że coś „nie gra” i że nie można bez konsekwencji (jakkolwiek by je rozumieć) zabić w sobie owego „czegoś”. Rozpoznanie mroku w sobie może być jednym ze sposobów by radzić sobie z mrokiem innych.

Erynie-PergamonErynie (Eumenidy) z Ołtarza Zeusa w Muzeum Pergamońskim w Berlinie. Boginie zemsty, kary i wyrzutów sumienia. Zmusiły Orestesa do poddania się sądowi Ateny po zabójstwie matki, a po jego uniewinnieniu przeistoczyły się w duchy opiekuńcze Aten.

Literatura:

C.G Jung: Psychologia Kundalini-JogiRobert; Browning: Sir Roland pod Mroczną Wieżą stanął; Jolande Jacobi: Psychologia C.G. Junga; Piotr Piotrowski: Lilith, czarny księżyc; Georg Bauder: Bóg i kobieta; Mircea Eliade: Traktat o historii religii; James George Frazer: Złota gałąź; Jan Parandowski: Mitologia; Angelika Aliti: Dzika kobieta; Pia Skogemman: Kobiecość w rozwoju.

 

 

 

 


Katarzyna Włoch Hyla

Koszmary senne a psychoterapia.

16ae9f778cabaec8b496b7fb2e381382

„Nasze marzenia senne informują nas o tym, gdzie się zagubiliśmy w naszym życiu psychicznym, w naszym świecie subiektywnym – mówią nam to, co powinniśmy wiedzieć o sobie” C.G.Jung

Dzięki wielu różnym szkołom psychoterapii możemy wybrać metodę odpowiednią dla siebie, dostosowaną do naszych potrzeb i możliwości w celu analizy snów. Klasyczna szkoła psychoanalityczna, psychoterapia poznawczo-behawioralna, jungowska analiza marzeń sennych, ericksonowska praca ze snem, psychologia procesu Arnolda Mindella, w której obszarowi marzeń sennych poświęca się ogrom miejsca, Metoda Jednego Snu, Voice Dilogue. Jeszcze inne metody interpretacji snów to psychodrama, bądź dziedziny arteterapii jak chociażby malowanie czy lepienie z plasteliny.

Sny są przekazem, zakamuflowanym, niezrozumiałym, tajemniczym, z najodleglejszych zakątków naszej nieświadomości. Jung twierdził, że poprzez sny ludzie stają się świadomi tego, kim rzeczywiście są. Wieloletnia uczennica Junga i jego spadkobierczyni – Marie-Louise von Franz, po przeanalizowaniu tysięcy snów uznała, że są one skutecznym lekarstwem na wszelkie konflikty, bolączki, traumy. „Sny ukazują nam jak odnaleźć sens życia, jak wypełnić własne przeznaczenie, jak pełniej realizować nasz wewnętrzny życiowy potencjał”.

0e01c32fe865718be3f52eaef2e6a6bd

Obserwując sny przez dłuższy czas jesteśmy w stanie wyróżnić ich funkcje oraz charakterystyczne cechy. Przez sny przemawia Wyższa Inteligencja, która daje ostrzeżenia, wskazuje na sens znacznie głębszy niż ten pozorny. Jungowska psychologia głębi mówi o tym, że każdej nocy, pięć do sześciu razy nasza nieświadomość daje o sobie znać w snach. Przypomnienie sobie treści marzenia sennego jest okazją do tego, aby świadomy umysł nawiązał łączność z treścią nieświadomą. Analiza snów polega przede wszystkim na wskazywaniu pacjentom, aby bacznie słuchali swojego wewnętrznego głosu i szli za nim w fantazjach związanych ze snami. Przy pracy nad snem, istotne są skojarzenia śniącego i wszystko to, co pojawia się w jego odczuwaniu podczas rozmowy czy w trakcie wizualizacji. Pacjent wie najlepiej. Terapeuta jest uważny, ale nie interpretuje symboli, lecz jest subtelnym przewodnikiem na drodze do zrozumienia nocnego przekazu. Marie-Luise von Franc twierdziła, że we wszystkich zawodach, które mają nieść psychologiczną pomoc, zawiera się pewne potencjalne niebezpieczeństwo wtrącania się w życie innej osoby. Szczególnie, gdy rzecz dotyczy symboli sennych i ich nadinterpretacji.

Według Junga, niezinterpretowany sen jest jak nieotwarty list. Koszmary nigdy nie mówią tego, co już wiemy, lecz to, czego nie wiemy, albo nie chcemy wiedzieć. Wyparte energie instynktowne takie jak popęd seksualny czy agresja pojawiają się w snach pod postacią kogoś złego, np. złodzieja, osoby dokonującej gwałtu, potwora czy dzikiego zwierzęcia. Te potężne energie niemogące ujrzeć światła dziennego znajdują inną drogę ujścia, przybierając formę koszmarów. Gdy robimy coś wbrew naszej naturze, instynktom, może doprowadzić to choroby. Dr von Franz po wieloletnich badaniach i analizie tysięcy snów wysunęła twierdzenie: „Żyjesz wbrew swoim instynktom i to najprawdopodobniej doprowadzi do jakiejś choroby”

Hal i Sidra Stone piszą o śnie pewnego uduchowionego mężczyzny w średnim wieku. W śnie tym zmaga się z pijanym penisem, starając wciągnąć się go pod zimny prysznic. Penis symbolizuje jego popęd seksualny, który w naturalnym stanie nie jest „pijany”, pozostaje pod kontrolą. Wiele lat wyrzekania się instynktownej energii doprowadziło u tego mężczyzny do wypaczenia naturalnego popędu seksualnego, który rozrósł się do gigantycznych rozmiarów i w końcu wymknął się spod kontroli jak pod wpływem alkoholu. Kontrolowanie popędu wymagało coraz więcej siły. Stał się on demoniczny i przerodził się w prawdziwe zagrożenie w jego życiu.

Koszmary pojawiające się podczas snu są wielowymiarowe. 0a9422827878a0c025ef00d4af9bfcfbPrzyczyn ich powstawiania można doszukiwać się w wielu obszarach: wczesnych urazach z dzieciństwa, blokowaniu agresywności i libido, zaburzeniach psychicznych i nerwicach, chorobie somatycznej, aktualnej sytuacji życiowej mocno podbudowanej silnym stresem czy w konfliktach wewnętrznych, kompleksach. Przyczyną koszmarów u dorosłych osób może być również odstawienie psychoaktywnych substancji, takich jak leki nasenne, narkotyki czy alkohol. Tłumią one fazę snu, w której pojawiają się marzenia senne. Po odstawieniu poprzedzonym okresem dłuższego używania, mogą się pojawić tzw. „objawy odbicia”. Koszmar może wtedy symbolizować przeciwnika, z którym trzeba się zmierzyć. Obraz senny jest filmem, w którym rozgrywa się akcja dotycząca tego, z czym nie jesteśmy w stanie identyfikować się świadomie, na jawie. Ukazuje obszar głęboko skrywanych lęków. Zapamiętanie treści takiego snu, wskazuje na psychologiczną gotowość do pracy z obrazem, który został zapamiętany.

41422bd53a9c589fa1f107670b190c94Arnold Mindell, twórca psychologii procesu wykształcony w nurcie jungowskim, sugeruje, aby w trakcie pracy ze snem wybrać z niego postać wtórną – to znaczy tą, którą się nie jest. Następnie w ćwiczeniu, doświadczyć tego, co ta postać czuje, jaki ma stosunek do świata, jaka jest. Należy amplifikować to doświadczenie jak najintensywniej. Wzmocnienie intensywności doznania, „bycia postacią” jest w tym wypadku istotne, ponieważ dzięki temu przekraczamy próg, granicę, która oddzielna nas od stania się nią. Mindell twierdzi, że sny można analizować pod kątem pojawiających się skojarzeń, ale także w symptomach cielesnych. Inaczej mówiąc: język snu można przełożyć na język ciała. Dzięki wnikliwej i uważnej obserwacji symptomów cielesnych i ich rejestrowaniu, możemy głębiej i pełniej zrozumieć sen. Symptom jest wyrazicielem tego, czego nie można zintegrować świadomie. Jednym z głównych założeń psychologii procesu jest właśnie integracja marzeń sennych z doświadczeniami fizycznymi. Ponadto polega ona na tym, że „pchamy się” tam, gdzie najbardziej nas nie chcą, np.: najbardziej we śnie boję się tego, że umrę. Przekroczenie granicy (progu) polega na świadomym „umarciu” i doświadczeniu tego stanu intencjonalnie.

Nocny przekaz z najgłębszych obszarów nieświadomości rozgrywa się w scenerii baśniowej, nielogicznej, pełnej abstrakcyjnych symboli, personifikacji i metafor. Powtarzający się koszmarny sen jest jak głos pochodzący ze starej płyty winylowej. Często zakurzony i już zapomniany, nagle wraca do życia i odtwarza się na nowo. Sny przemawiają językiem archetypów i naszej dzikiej natury, nie mogą więc być racjonalne i oczywiste.

Koszmary senne sygnalizują także o jakiejś traumie sprzed lat, bolesnym doświadczeniu. To, co usilnie jest pomijane, staje się mimo woli zasadniczą częścią życia. Osoby, które w dzieciństwie doświadczyły głębokiego urazu mogą śnić o paraliżującym lęku, agresji ze strony bliskich, doświadczać inwigilowania czy śledzenia bez możliwości ukrycia się.

Bywa, że trudno zachować postawę krytyczną wobec pojawiającego się snu. Łatwo wtedy wpaść w pułapkę sennikowych, uproszczonych interpretacji.
W pracy ze snem istotne jest łącznie wiedzy teoretycznej z umiejętnościami praktycznymi oraz otwartością na to, co wnosi klient. Rozwój psychologii marzeń sennych jest ważnym narzędziem dla psychoterapeutów. Sny to nowiny z głębokich wykopalisk nieświadomości. Czasami „prześladujący” sen jest wskazówką, by rozpocząć psychoterapię. Koszmar w całym swoim odpychającym obrazie, niesie wiadomość w nieznanym języku. Pozostaje pytanie, czy śniący chce studiować ten język. Do jego nauki nie ma podręcznika, są jedynie wskazówki.

Morfeusz, skrzydlaty bóg marzeń sennych w mitologii greckiej określany był jak bóstwo obdarzone niezwykłą mądrością. Pozostaje więc czytać listy, które do nas co noc wysyła.

Dawno temu panował król o imieniu Eter. Żył wśród istot równie pięknych, pełnych gracji, talentu i szlachetności jak on. Zojanie zamieszkiwali idylliczną krainę, w której panował tylko jeden zakaz. Pradawne księgi zabraniały Zojanom snu, ponieważ porządek ich idealnego świata mógłby być zburzony brakiem kontroli nad snami. Król od pewnego czasu obserwował u swoich poddanych zmęczenie. Nie wiedział, gdzie ma ono swoje źródło i dziwił się temu. Jak można odczuwać zmęczenie żyjąc w taki idealnym świecie? Mędrcy otaczający króla długo radzili i rozmyślali, ale nikt nie potrafił znaleźć źródła zmęczenia. Ponieważ Eter był wyjątkowo mądrym i odważnym władcą postanowił po raz pierwszy od nieokreślonej w czasie wieczności zaryzykować i zasnąć. Pomyślał, że być może w nieznanych zakamarkach siebie znajdzie odpowiedź. Spał długo i gdy wreszcie się obudził wydał natychmiast nowy dekret dla swojego królestwa. Dotyczył on tego, że Zojanie mogą bez ograniczeń śnić. Mędrcy otaczający króla pytali skąd ten pomysł? I czy to, aby nie jest niebezpieczne? Król zadumał się i opowiedział sen, który mu się przyśnił. Mędrcy byli przerażeni – tyle było w nim strachów, upadków, zniszczenia i brutalności. Król zadumał się ponownie i odpowiedział: każda iluzja rzeczywistości jest znacznie bardziej męcząca niż najbardziej przerażająca prawda o nas samych.

Cytaty zaczerpnęłam z:

Z. W. Dudek: Jungowska psychologia marzeń sennych. Eneteia, Warszawa, 2007

M. L. Von Franz: Ścieżki snów. Jacek Santorski & Co, Warszawa, 2005

H. S. Stone: Wewnętrzny krytyk. Jak zmienić destrukcyjną samokrytykę w twórcze wsparcie. Ravi, Łódź, 2004


Kobiety w mitologii

Artemida   Hestia   Atena   Demeter   Persefona   Hera


O dzieciach, dorosłych i żałobie

http://www.ustawieniarodzin.pl/o-zalobie-dzieciach-i-doroslych/


Jeszcze i inaczej o polach morfogenetycznych

http://www.ustawieniarodzin.pl/jeszcze-inaczej-o-polach-morfogenetycznych/


Śmierć oczami dziecka

http://79.189.102.34/cgi-bin/LibraOpac.dll?det&oid=55016&dt=0